Archiwum 23 października 2002


paź 23 2002 Bez tytułu
Komentarze: 1

Picasso

A dzisiaj zwiałam z zajęć. W miejskim deszczu w miejskim parku zbierałam siły do życia. Wczoraj te siły przyszły wraz z listem w szarej kopercie. Ale dzisiaj optymizmu brakowało. Kilka godzin spaceru, potem kilka godzin babrania się w farbach i pędzlach... mimo wszystko niepokój, który mnie gryzł od razna, podgryzał mnie dalej. Kończyło i zaczynało się na i od myśli o jedzeniu. Każdy krok, każdy ruch pędzla, każdy oddech- byleby tylko nie rzucić się na lodówkę i nie pochłonąć wszystkiego. Udało się. Posiłki unormowane w granicach 1600 kcal. Rower i basen. I całkiem udany Picasso :-)

 

neurastenia : :