Archiwum 20 października 2002


paź 20 2002 Bez tytułu
Komentarze: 3

Schrzaniłam dzisiaj dwie rzeczy

Po pierwsze poryczłam się przy Ekwiwalencie tylko dlatego, że chamstwo i bezczelnośćosoby Skądinąd Mi Bliskiej (SMB) osiągnęło stopień tak dalece zaawansowany, że jedyną rozsądną reakcją zdała mi się właśnie ta. A że SMB sprawiłabym tym nieziemską satysfakcję, poryczałam się przy Ekwiwalencie (czego też nie znoszę bo nienawidzę być traktowana jak biedny mały kurczaczek). Nie jestem kurwa biednym małym kurczaczkiem! Choć przyznać trzeba, że mi trochę ulżyło.

Nie na tyle jednak by nie pokusić się o marnotrastwo czasu, pieniędzy i zdrowia jakim jest atak bulimiczny. Ale wiecie co? Ja zaczynam się śmiać i z ataków bulimicznych i z siebie wobec ataków bulimicznych, a najbardziej to z ludzi, ktorzy mieliby chęć mnie pożałować i pocieszyć? Absurd całej sytuacji polega na tym, że jeśli można tu mówić o jakejś świadomości i jakimś zakresie decyzji, to w jakiś sposób bulimia była moim świadomym wyborem. Więc teraz ponoszę jej konsekwencje. Od jutra oczywiście walka o normalność. Siedem dni batalii z organizmem. Zaczyna mnie bawić bezfrasobliwość mojej egzystencji.

neurastenia : :